historia
książki
kulturalnie
ludzie
Kat. Biografia Huberta Wagnera
4/23/2016 10:20:00 PM
„Nazywam się Wagner. Grzegorz Wagner.” Syn słynnego na cały świat trenera oraz współautor książki „Kat”, w ten właśnie sposób rozpoczyna biografię swojego ojca. Kilka stron później przyłącza się do niego Krzysztof Mecner, dziennikarz, od lat związany z tematyką siatkarską. On swój wstęp do książki tytułuje „Mój idol”. Taki duet może więc sugerować, że postać Huberta Jerzego Wagnera będzie w książce przesadnie gloryfikowana lub sama historia będzie przepełniona sentymentalnymi wspomnieniami. Właśnie takie obawy mogą towarzyszyć temu, kto po raz pierwszy sięga po „Kata”. Zupełnie niesłusznie.
Nie do końca właściwe mogą okazać się również wyobrażenia czytelnika, który do tej pory patrzył na trenera Wagnera tylko przez pryzmat jego sukcesów i legend o sztywnych zasadach i morderczych treningach. Tak naprawdę, każdy kolejny przeczytany rozdział burzy mur w dużej mierze zbudowany przez media i opinię publiczną, o niedoścignionej wielkości i niedostępności trenera. Nie znaczy to, że jego osiągnięcia są w jakikolwiek sposób umniejszane przez autorów biografii – absolutnie nie. Zmienia się za to postrzeganie tych sukcesów, a to wszystko dzięki pokazaniu ogromu codziennej, żmudnej pracy, która za nimi stoi oraz konsekwencji, które owe sukcesy za sobą niosły. Z czasem obraz Kata staje się zupełnie swój, bardzo ludzki i zwyczajny.
Tego nowego portretu dopełniają anegdotki oraz poboczne wątki opisujące historie – nieraz bardzo zabawne – które miały miejsce podczas, czy też pomiędzy poszczególnymi zgrupowaniami kadry, oraz w momentach życia Wagnera, niezwiązanych ze sportem. Jedną z nich jest choćby opowieść Ryszarda Warycha, o tym jak pewnego dnia zastał trenera siedzącego w pokoju z zakrwawionymi stopami. Okazało się, że Wagner musiał biec 20 kilometrów na boso uciekając przed.. mafiozami. Pokój ten mieścił się w Meksyku, mafia również była meksykańska. Na szczęście złoty medal Mistrzostw Świata został później też przywieziony z Meksyku.
Wydaje się, że autorzy książki robią tak wiele jak mogą, żeby dać czytelnikom szansę na poznanie Huberta Jerzego Wagnera. W pewnej chwili docierają do miejsca, gdzie ta dobrze zapowiadająca się droga i pewien ślad się kończą, i dalej nie wiadomo gdzie należy iść. W tym miejscu niektórzy poczują żal lub rozczarowanie, ale warto wspomnieć, że Krzysztof Mecner ostrzegał wszystkich na samym początku książki, pisząc: „Hubert Jerzy Wagner był skomplikowanym człowiekiem i myślę, że taki jego obraz wyłoni się z tej książki.” Dokładnie taki portret trenera się wyłania i nic z tym już raczej nie można zrobić. Jeśli natomiast trzeba byłoby wypowiedzieć jedno zdanie, którego możemy być pewni w kontekście tej wybitnej postaci, to byłoby to stwierdzenie, że siatkówka była dla niego najważniejsza. Również jego zasługi dla całego siatkarskiego świata i rozwoju dyscypliny u nas w kraju i poza jego granicami są niezaprzeczalne i nieprzecenione. Ale o tym wszystkim będziecie mogli się przekonać sięgając po książkę „Kat”. Naprawdę warto.
0 komentarze